Mija rok od śmierci Jose Antonio Reyesa
Autor Aleksy Kiełbasa - 1 Czerwca 2020
Dokładnie rok temu, Jose Antonio Reyes pędził autostradą z prędkością prawie 240 km/h. W pewnym momencie stracił panowanie nad pojazdem i wypadł z trasy. Piłkarski świat zasmucił się wieścią na temat śmierci piłkarzy, który dopiero co zdążył zakończyć karierę.
1 czerwca 2019 roku, Jose Antonio Reyes mknie autostradą swoim samochodem z Sevilli do rodzinnej Utrery. Nie jest sam. W podróży towarzyszą mu dwaj kuzyni, Jonathan Reyes oraz Juan Manuel Calderon. Licznik wskazuje 237 km/h. Nikt z osób znajdujących się w pojeździe nie ma pojęcia, jaka tragedia spotka ich w trakcie podróży. W pewnym momencie Jose traci panowanie nad autem i wypada z trasy.
Jose Antonio Reyes zmarł na miejscu
Były piłkarz, Jose Antonio Reyes ginie na miejscu. Jose utknął w samochodzie, który stanął w płomieniach, a wraz z nim w aucie pozostał kuzyn Jonathan. Jedynie Juanowi Manuelowi Calderonowi udaje się wydostać z pojazdu. Calderon próbował ich stamtąd wyciągnąć, ale bezskutecznie. Swoje starania przypłacił poparzeniem ciała w 60%. Trafił do szpitala w stanie krytycznym. Podawano mu stale środki znieczulające, a oddychać mógł za pomocą respiratora.
- W czasie wypadku nie patrzyłem akurat na drogę, tylko spoglądałem przez okno na widoki. Nie pamiętam, co się dokładnie stało. Nie wiem, co zrobił Jose Antonio. Pamiętam tylko, że lecieliśmy naszym samochodem. Lecieliśmy... - wspomina Calderon na łamach katalońskiego dziennika "Sport".
Jak się później okazało, przyczyną wypadku była opona, która pękła w Mercedesie Reyesa w trakcie jazdy. Hiszpan starał się hamować przez prawie 100 metrów. Pojazd odbił się od barierki, przekoziołkował kilkukrotnie i stanął w płomieniach.
Grał z najlepszymi
Jose Antonio Reyes był piłkarzem, który zwiedził najlepsze kluby w Europie. Występował m.in. w barwach Sevilli, Arsenalu, Realu Madryt, czy Atletico. W barwach Kannonierów zdążył zagrać jeszcze z Dennisem Bergkampem, a w 2004 roku wygrał z nimi, bez choćby jednej porażki, mistrzostwo kraju. Z kolei w 2006 roku wystąpił wraz z londyńskim klubem w finale Ligi Mistrzów, gdzie rywalem była Barcelona. Ostatecznie to Katalończycy wznieśli puchar. Po tym sezonie, Reyes przeszedł na zasadzie wypożyczenia do Realu, gdzie wywalczył swoje jedyne mistrzostwo Hiszpanii. Tam również miał przyjemność zagrać z takimi tuzami jak Beckham, Roberto Carlos, Cannavaro, Ramos, Raul, czy Ronaldo. Dalsza kariera, to 4 lata gry dla Atletico. Z Rojiblancos, Reyes święcił wielki tryumfy. Dwukrotnie przy jego udziale klub wygrywał w Lidze Europy.
Jednak to Sevilla, której był wychowankiem, dała mu w karierze to, co najlepsze. Bez wątpienia była najbliższa jego sercu. To właśnie z Sevillistas, Jose Antonio Reyes zdobył najwięcej. Trzykrotnie wygrywał z tym zespołem w Lidze Europy. Zagrał dla niego w 242 meczach, strzelając 37 goli i notując 37 asyst. Trochę nie po drodze było mu z reprezentacją. W barwach kadrze zadebiutował wcześnie, bo chwilę po 20 urodzinach. Jednak przestał otrzymywać powołania praktycznie zaraz po Mistrzostwach Świata w 2006 roku, czyli jedynej imprezie, na której wystąpił z reprezentacją. Zagrał w trzecim meczu grupy H, gdzie Hiszpanie pokonali Arabię Saudyjską, a Reyes zanotował asyst przy jedynym golu. Zatem ominęła go era wielkich zwycięstw „La Furja Roja”.
Pomoc dla rodziny
Jose Antonio Reyesa pochowano 3 czerwca 2019 roku. Przed pogrzebem trumna została wystawiona na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan, stadionie Sevilli. Reyes zostawił żonę oraz 11-letniego syna. Po tych zdarzeniach, natychmiast swoją chęć pomocy wykazał Florentino Perez, prezes Realu Madryt. Perez oświadczył, że zaopiekuje się synem byłego piłkarza, do czasu kiedy skończy osiemnaście lat. To nie były słowa rzucone na wiatr. Jose Reyes Lopez podpisał kontrakt z Królewskimi w czerwcu. Byli koledzy zawsze wypowiadają się o Jose Antonio Reyesie ciepło i mówią, że był bardzo dobrym kolegą. Wielu wspaniałych graczy, takich jak Jesus Navas, czy Sergio Ramos, miało go za swojego przyjaciela.
Jose, spoczywaj w pokoju.
Źródła: WP Sporotwe Fakty, trasnfermarkt
Następny artykuł