Nigel Mansell wspomina śmierci Ayrtona Senny i Gillesa Vileneuva
Autor Aleksy Kiełbasa - 16 Czerwca 2020
Formuła 1 jest nadal sportem niebezpiecznym, ale już nie tak jak kiedyś. Nigel Mansell, były mistrz świata F1, wspomina jak ściganie wyglądało za jego czasów. Były kierowca do dziś pamięta jak na jego oczach zginął Gilles Vileneuva oraz mówi o tym jaki wpływ na Formułę miała śmierć Ayrtona Senny. „Śmierć Ayrtona przyniosła wiele dobrego, ale również sporo szkody” – twierdzi Brazylijczyk.
Nigel Mansell swoje starty w Formule 1 rozpoczął w 1980 roku. Przez cztery lata reprezentował barwy Lotusa, później przenosił się kolejno do Williamsa, Ferrari, później ponownie wrócił do teamu sir Franka Williamsa, z którym zdobył swoje jedyne mistrzostwo świata w 1992 roku. Po tym sukcesie zrobił sobie dwuletnią przerwę od startów w tej serii wyścigowej, aby powrócić na kolejne dwa sezony. Nigell Mansell przejechał w sumie 187 wyścigów, odniósł w nich 31 zwycięstw, 17 razy był drugi, a 11 razy stawał na najniższym stopniu podium. Nigel Mansell wspomina czasy, gdy na torach kierowcy nie mieli tak łatwo jak teraz.
Nigel Mansell: Jeżeli nie zginiesz możesz być ranny
Były mistrz świata wracając do czasów, kiedy on startował w Formule 1, zwraca uwagę, że wówczas kierowcy byli narażeni na wielkie niebezpieczeństwo. W czasie swojej kariery Brytyjczyk miał trzy razy złamane kręgi, oba nadgarstki, potrzaskane nogi, a w lewe ramię ma wstawiony tytanowy element.
- Formuła 1 w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych była bardzo poważnym zajęciem. Jeżeli nie zginiesz, to możesz być ranny, bo bariery były tuż przy krawędzi toru. Nigdy nie wiedziałeś, co będzie dalej.
Ponadto Mansell wskazuje, że dziś kierowcy nie muszą się aż tak napocić w trakcie wyścigu. Kiedyś start był walką o przetrwania, a dziś Formuła 1 stała się zbyt sterylna. Brazylijczyk dodał, że w jego czasach świetnie powinien poradzić sobie za to Lewis Hamilton.
- Ledwo pocą się w samochodzie. Pod koniec wyścigu wygląda to tak, jakby właśnie wyszli z salonu fryzjerskiego. Piękną rzeczą w moich czasach było to, że przejechałeś 180 Grand Prix i wciąż żyłeś, poklepałeś się po plecach i powiedziałeś sam sobie, że masz świetną karierę – powiedział Mansell. Lewis dobrze poradziłby sobie w takich okolicznościach, ale bardzo trudno jest porównywać epoki. Wtedy wielu genialnych kierowców miało proste wypadki i łamali wówczas nogi albo kości ramion czy cokolwiek innego i nie mogli kontynuować swojej kariery. Teraz dobrzy kierowcy popełniają okropne błędy i nie doznają obrażeń – dodał.
Widziałem jak leciał w powietrzu. Widziałem jak „wylądował” i jak wyleciał z samochodu
Za czasów jazdy Nigela Mansella było wiele wypadków, ale byłemu mistrzowi świata szczególnie trzy z nich zapadły w pamięci. Pierwszym była śmierć Gillesa Vileneuva, z którym się przyjaźnił, a który zginął na jego oczach.
- W tamtych czasach ludzie regularnie ginęli, co może poważnie wpłynąć na twoją psychikę. Gilles zaprzyjaźnił się ze mną i zbliżyliśmy się do siebie. Dał mi dobrą radę, więc nigdy nie zapomnę tragedii, która spotkała go na Zolder, na pewno nie zapomnę do końca moich dni. Byłem w samochodzie za nim i widziałem co się stało”. Widziałem jak leciał w powietrzu. Widziałem jak „wylądował” i jak wyleciał z samochodu. Widziałem jak uderza w ogrodzenie. Przejechałem obok i pamiętam jak myślałem, że jego szanse są praktycznie zerowe. To była najbardziej szokująca rzecz, jakiej kiedykolwiek byłem świadkiem. Byłem wtedy niespokojny i jestem też teraz – wspomina Mansell.
Wideo jest obecnie niedostępe na serwisie Youtube
Drugą tragedią, która utkwiła mocno w jego pamięci, był tragiczny weekend na torze Imola w San Marino. W roku 1994 odbyła się tam jedna z rund eliminacji mistrzostw świata Formuły 1, gdzie zginęło dwóch kierowców: najpierw w sobę w trakcie kwalifikacji Roland Ratzenberger,a później w niedzielnym wyścigu Ayrton Senna.
- Śmierć Ayrtona była katastrofalnym dniem dla sportów motorowych. Zmieniła to wszystko na zawsze. Popchnęła on sport w wiele dobrych stron, ale również w te złe – mówi Mansell.
Wideo jest obecnie nie dostępne na serwisie Youtube
yt
Brazylijczyk uważa, że od tego aż zanadto skupiono się na sterylizacji warunków. Były mistrz nie ma na myśli poprawy bezpieczeństwa bolidów, ale nie pochwala „łatwych torów”, jak choćby Circuit Paul Ricard we Francji, gdzie zastosowano pasy spowalniające, a bariery są bardzo daleko od toru, co jak mówił Manell, było sensem tego sportu.
- To był straszny błąd. Formuła 1 była niesamowitym sportem, który nagradzał dobrą jazdę, a karał średniaków. Nie mogłeś wejść w zakręt z 320 km/h na liczniku, nie mając umiejętności. Teraz zmieniło się to nie do uwierzenia.
Źródło: swiatwyscigow.pl
Następny artykuł