Sebastian Vettel na wojnie z Ferrari? Niemiec wylał swoją frustrację na zespół

Autor Aleksy Kiełbasa - 10 Sierpnia 2020

Sebastian Vettel nie będzie najlepiej wspominał Grand Prix 70-lecia. Niemiec wypadł w nim fatalnie, zajął dopiero 12 pozycję i ponownie nie zdobył punktów. Jednak według kierowcy Ferrari miarka się przebrała i czterokrotny mistrz świata nie oszczędził przez radio legendarnego teamu F1.

Sebastian Vettel i Ferrari, to związek, który nigdy nie mógł osiągnąć pełni szczęścia. Czterokrotny mistrz świata, dołączał do stajni z Maranello w 2015 roku z wielkimi nadziejami. Wydawało się, że włoski team zyskał wreszcie kierowcę, który powinien po raz pierwszy od czasów Kimiego Raikkonena i 2007 roku, dać im mistrzostwo świata. Tak się jednak nie stało, przygoda Vettela z Ferrari jest pełna niepowodzeń, a Niemiec w trakcie 5 sezonów w czerwonym bolidzie wywalczył 3, mało satysfakcjonujące, wicemistrzostwa świata. Jednak w tym roku jego forma i dyspozycja legendy F1 pozostawiają wiele do życzenia, a między stronami rodzi się coraz bardziej poważny konflikt.

Legenda F1 zawodzi, ale...

Szokująco słaba pozycja Ferrari w tym sezonie F1, sprawia, że stajnia z Maranello nie jest w stanie nawiązać równorzędnej walki choćby z Racing Point, nie wspominając już o Red Bullu, a nadzieje, że Włosi mogliby ścigać się z Mercedesem, to już totalne świętokradztwo. Od początku sezonu w 5 wyścigach, ledwie 2 razy zdarzyło się, że obaj kierowcy Ferrari zdobyli punktu, a raz miał miejsce przypadek, gdzie zarówno Charles Leclerc jak i SebastianVettel skończyli bez punktów, bo... doprowadzili do wzajemnej kolizji. Atmosfera w legendarnym teamie jest mocno napięta, co takowy wypadek tylko potwierdził. Jednak to młody Monakijczyk udowadnia, że z czerwonego bolidu da się coś wycisnąć, bowiem Leclercowi 2 razy udało się wskoczyć na podium, a w ostatnim starcie Charles zajął 4 miejsce. Czy to przypadek, że Vettel jest na zupełnie przeciwnym biegunie?

Sebastian Vettel grzmi w kierunku Ferrari

W trakcie ostatniego wyścigu o GP 70-lecie Sebastian Vettel nie przebierał w słowach przez radio, krytykując swój zespół.

„Nawaliliście - rzucił do inżyniera wyścigowego. - Przed wyścigiem rozmawialiśmy o tym, że byłoby bez sensu zjeżdżać na pit-stop wiedząc, że potem utknie się w korku. A w wyścigu tak właśnie zrobiliśmy. W dodatku dostałem twarde opony na dziesięć okrążeń. Potem przez dwadzieścia kolejnych kółek musiałem jechać na pośredniej mieszance i w konsekwencji nie miałem potem opon. Popełniliśmy błędy, o których uniknięciu rozmawialiśmy rano – grzmiał Vettel.

Jak widać, relacja na linii Ferrari-Vettel ma się coraz gorzej i jest wiadome, że obie strony nie rozstaną się w zgodzie. Jednak trzeba przyznać, że od momentu ogłoszenia decyzji o odejściu z włoskiej stajni, Sebastian Vettel znacząco obniżył loty. Widać, że team faworyzuje Charlesa Leclerca, co ogromnie frustruje Niemca. Taka wzajemna niechęć mocno odbija się na rezultatach, co nie sprzyja ani Vettelowi, ani Ferrari, lecz można odnieść wrażenie, że kierowca również nie daje z siebie 100%. Niestety dla włoskiej stajni ich nowy zawodnik, który do czerwonego bolidu wsiądzie od przyszłego sezonu, czyli Carlos Sainz, również prezentuje się zdecydowanie gorzej w barwach McLarena... Ciekawy zbieg okoliczności prawda? Czyżby to jakaś klątwa Ferrari lub syndrom odejścia z zespołu?

Następny artykuł
Nie przegap najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj zestadionu.pl na: Google News