Był przekonany, że nikt go nie słyszy. Największa wpadka komentatora w historii polskich mediów
Autor Łukasz Kowalski - 13 Maja 2020
Wpadka przytrafia się komentatorowi sportowemu przy okazji każdej transmisji. Jednak czasem zdarzają się takie o których mówi cała Polska. Lech Sidor wspomniał niedawno jak zrugał jednego z francuskich inżynierów myśląc, że jest poza anteną. Słowa dziennikarza oburzyły nawet jego rodzinę.
Wpadka to coś, co kibice najchętniej wyłapują komentatorom podczas relacjonowanych przez nich meczów. Zaraz po zakończonym widowisku pojawia się masa memów naśmiewających się z drobnych pomyłek, które przytrafiają się dziennikarzom podczas ich pracy. O jednej z takich sytuacji, opowiedział niedawno komentator Eurosportu - Lech Sidor.
Wpadka, o której przypomniał niedawno dziennikarz
Dziennikarz opowiadał, że podczas jednego z turniejów tenisowych miał problem z francuskim inżynierem. Zgodnie ze zwyczajem inżynier powinien zapowiadać przerwy na reklamę, a mimo to wtedy pracujący z polskim komentatorem francuz tego nie robił.
- Akcja była tego typu. Był strasznie upierdliwy technik francuski, robił to na siłę. Miał to totalnie w dupie. Nie odliczał, nie wypuszczał nas, wyczuliśmy, że ma nas totalnie w nosie. To był taki moment, że schodziliśmy z reklamy - wspominał Sidor.
Sytuacja była na tyle poważna, że Sidor postanowił zainterweniować. - Przy dwóch przerwach reklamowych facet nam tego nie obwieścił. Nagle antena się ucina, bęc, jest reklama, wchodzi pani z podpaskami. Mówię do naszego warszawskiego inżyniera: "Weź mu powiedz, żeby się obudził, bo będzie kaszana" - powiedział.
Komentator przeklinał na wizji
Mimo reakcji komentatora i inżynierów z Warszawy sytuacja nie poprawiała się i dalej Sidor miał problemy ze współpracującym francuskim technikiem. - Jak znów to zrobił, to nie zdążyliśmy się wyłączyć. Nie było naszego inżyniera, bo poszedł do toalety. I ja wtedy mówię: "Sku***syn jeden, pier***ony. Siedzi tam i śpi" - wyznał Sidor.
Dziennikarz przyznał, że była do dla niego katastrofa, a całość na żywo oglądała jego rodzina. - Akurat słuchało tego na żywo wiele osób. Np. moja żona. Dostałem SMS-a. "Brawo, stary, popisałeś się". To był zimny prysznic. Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że to był jeden przypadek - zakończył.
Następny artykuł