Liga Mistrzów po dwumiesięcznej przerwie wznowiła rozgrywki. Już w 1/8 finału kibiców czekają wielkie emocje. Wtorkowy wieczór stał pod znakiem spotkania na Camp Nou: FC Barcelona podejmowała PSG.
Po raz ostatni te dwie ekipy mierzyły się ze sobą cztery lata temu na tym samy etapie rozgrywek. W pierwszym spotkaniu na Parc des Princes paryżanie wygrali 4:0, ale w rewanżu na Camp Nou lepsza okazała się Barcelona, która wygrała 6:1 po decydującym trafieniu Sergiego Roberto w szóstej minucie doliczonego czasu gry.
Do wtorkowego meczu zespół z Paryża przystępował mocno osłabiony. W zespole Mauricio Pochettino zabrakło kontuzjowanych Neymara i Angela Di Marii. Pod ich nieobecność za atak odpowiadał Kylian Mbappe wspierany przez Mauro Icardiego i Moise Keana.
Początek meczu nie zwiastował wielkich emocji. Obie drużyny grały zachowawczo, bez większego ryzyka. Wszystkie akcje ofensywne były szybko przerywane przez obronę rywali. Najwięcej zagrożenia obie drużyny stwarzały po indywidualnych akcjach.
Jako pierwsze bliżej strzelenia bramki było PSG. W 19. minucie Mbappe związał pięciu rywali przed polem karnym, podał do niepilnowanego Icardiego, który miał przed sobą tylko Marca-André ter Stegena, ale niesamowicie skiksował i ostatecznie wywalczył jedynie rzut rożny.
Odpowiedź Barcelony nadeszła w 26. minucie. W polu karnym znalazł się Frenkie de Jong, który upadł i sędzia podyktował rzut karny. Decyzja prowadzącego spotkanie Björna Kuipersa wywołała niemałe zamieszanie. Powtórki nie pokazały jednoznacznie, że Holender był faulowany przez Layvina Kurzawę, ale holenderski arbiter nie zmienił swojej decyzji. Rzut karny na gola pewnym strzałem zamienił Leo Messi.
Chwilę później Barcelona powinna prowadzić dwiema bramkami. Jednak doskonałej okazji nie wykorzystał Ousmane Dembélé. Chwilę później ta sytuacja zemściła się na Blaugranie. W 32 minucie po składnej akcji Marco Veratti dograł do wbiegającego w pole karne Mbappe, ten minął kilku rywali jak tyczki i wpakował piłkę pod poprzeczkę z najbliższej odległości.
Strzelona bramka tylko rozochociła piłkarzy PSG. Blisko strzelenia gola byli Mbappe i Kean, ale za każdym razem dobrze bronił ter Stegen. Tuż przed przerwą groźnie głową uderzał Icardi, ale piłka minimalnie minęła słupek. Na przerwę piłkarze schodzili przy remisie 1:1.
Dużo lepiej w drugą część spotkania weszli goście z Paryża. Bardzo groźny strzał oddał Kean, do tego Mbappe robił co chciał z piłkarzami Barcelony i brakowało jedynie skutecznego wykończenia akcji. Barcelona poza stałymi fragmentami gry nie była w stanie stworzyć zagrożenia.
Po 20 minutach wyrównanej gry po raz kolejny świetnym podaniem popisał się Veratti, który przytomnym przerzutem wprowadził Alessandro Florenziego w pole karne. Włoch zagrał wzdłuż bramki, piłkę jeszcze wybił Gerard Pique, ale spadła ona pod nogi Mbappe, który strzelił swojego drugiego gola w tym spotkaniu.
Chwilę później Paryż prowadził już dwiema bramkami. Z rzutu wolnego idealnie w pole karne dośrodkował Leandro Paredes, a tam fantastycznie zachował się Kean, który strzałem głową pokonał ter Stegena.
Barcelona nie była w stanie nawiązać do bardzo dobrej gry rywali. Wszystkie ataki podopiecznych Ronalda Koemana kończyły się na bardzo dobrze ustawionych obrońcach PSG. Gospodarze tylko raz na jakiś czas próbowali zagrozić bramce Navasa strzałem z dystansu. Do 80 minuty to Kostarykanin sam stworzył najgroźniejszą sytuację dla Blaugrany po tym, jak nabił Antoine'a Griezmanna.
Swój fantastyczny występ w 86. minucie podsumował Mbappe. PSG wyprowadziło bardzo szybką kontrę, Julian Draxler dograł do 22-letniego mistrza świata, który bez zastanowienia uderzył nad interweniującym ter Stegenem.
PSG pokazało, że w tym sezonie jest jednym z głównych faworytów do wygrania Ligi Mistrzów. Poprzedni sezon zakończyli w finale, który przegrali 0:1 z Bayernem Monachium. Drugi mecz PSG - FC Barcelona 10 marca w Paryżu.
Artykuły polecane przez redakcję ZeStadionu: