Przeprosiny Marcin Gortat
Kamil Grosicki asysta
Facebook West Bromwich Albion
Autor Łukasz Kowalski - 10 Stycznia 2021

Wspaniały występ Kamila Grosickiego. Koledzy jednak zawiedli, kompromitacja (WIDEO)

Kamil Grosicki w końcu wyszedł w pierwszym składzie West Bromwich Albion. Polski skrzydłowy z bardzo dobrej strony zaprezentował się w meczu Pucharu Anglii. Skrzydłowy zaliczył asystę i wywalczył rzut karny, czym pokazał nowemu trenerowi, że zasłużył na więcej szans. Na nieszczęście dla Grosickiego, do jego poziomu nie doskoczyli koledzy z drużyny i West Bromwich Albion odpadło po rzutach karnych z Blackpool FC.

  • Kamil Grosicki wyszedł w pierwszym składzie West Bromwich Albion na spotkanie Pucharu Anglii
  • Polak może zaliczyć swój występ do udanych, zanotował asystę i wywalczył rzut karny
  • Mimo dobrej gry Polaka The Baggies przegrali po rzutach karnych z Blackpool FC
  • Być może sobotni mecz był jednym z ostatnich reprezentanta Polski w West Bromie

Kamil Grosicki w końcu się doczekał występu w pierwszym składzie West Bromwich Albion. Polak czekał na to od połowy września. Wtedy wyszedł na mecz 1/32 finału Pucharu Ligi Angielskiej przeciwko czwartoligowemu Harrogate.

W sobotę Polak po raz pierwszy większą szansę pokazania się nowemu trenerowi The Baggies, Samowi Allardyce'owi. Podopieczni byłego selekcjonera reprezentacji Anglii w Pucharze Anglii mieli powetować sobie ostatnie niepowodzenia w Premier League.

Kamil Grosicki zaliczył bardzo dobry występ w Pucharze Anglii

Allardyce miał nawet udane wejście do drużyny West Bromu, gdzie zremisował z Liverpoolem, ale ostatnie mecze to pasmo dotkliwych porażek. The Baggies pod wodzą nowego szkoleniowca przegrali odpowiednio 0:5 z Leeds United i 0:4 z Arsenalem Londyn.

W sobotę West Brom z Grosickim w składzie walczył o awans do 1/16 finału Pucharu Anglii. Na drodze beniaminka Premier League stanął trzecioligowy Blackpool FC. Wydawało się, że Grosicki z kolegami nie będzie miał problemów z pokonaniem tej przeszkody.

Po pierwszej połowie piłkarze West Bromu musieli być mocno zdziwieni. Prowadzili grę, mieli większe posiadanie piłki, a mimo to przegrywali 0:1 po trafieniu Jerry'ego Yatesa. Piłkarze trenera Allardyce'a wzięli się do pracy w drugiej połowie.

Po przerwie jednym z motorów napędowych West Bromu był Grosicki. Polak co chwilę szarżował na lewym skrzydle, sprawiając ogromne problemy rywalom. Swoją dobrą postawę udokumentował w 53. minucie. Skrzydłowy po krótkim rozegraniu rzutu rożnego dośrodkował w pole karne, a tam najlepiej odnalazł się Semi Ajayi, który doprowadził do wyrównania.

Polak zaliczył aystę i wypracował rzut karny

Grosicki w tym spotkaniu powinien mieć więcej niż jedną asystę, ale koledzy z zespołu na potęgę marnowali wypracowane przez niego okazje. Te zemściły się w 66. minucie. Znów błysnął Yates, ale tym razem przytomnie dograł do Gary'ego Medine'a, który płaskim strzałem podwyższył wynik spotkania.

Piłkarze z Premier League wyrównali na 10 minut przed końcem meczu. Kolejną szarżą na skrzydle popisał się Grosicki, ale jego dośrodkowanie ręką zatrzymał jeden z obrońców rywali. Rzut karny na gola pewnym strzałem zamienił Matheus Pereira. Do końca podstawowego czasu gry wynik już nie uległ zmianie.

Po bezbramkowej dogrywce wiadomo było, że do wyłonienia zwycięzcy meczu potrzebny będzie konkurs rzutów karnych. Jako pierwszy w swojej drużynie strzelał Grosicki. Polak pewnym strzałem pokonał bramkarza rywali. Po nim do piłki podchodziło jeszcze czterech kolegów z zespołu, ale tylko jednemu udało się umieścić piłę w siatce. Ostatecznie Blackpool FC wygrał 3:2 i zameldował się w kolejnej rundzie.

Być może był to jeden z ostatnich meczów Grosickiego w West Bromwich Albion. Polak w tym sezonie w Premier League zagrał jedynie 10 minut i jest bliski odejścia z klubu. Media mówią o zainteresowaniu ze strony klubów Championschip, w grze podobno mają być także Pogoń Szczecin i Legia Warszawa.

Jak pożegnać się z pupilem? O najstarszym cmentarzu dla zwierząt w Polsce

Następny artykuł
Nie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj zestadionu.pl na: Google News