Sławomir Peszko wtopił potężne pieniądze. Biznes piłkarza okazał się klapą
Sławomir Peszko powoli kończy karierę w barwach Wieczystej Kraków. Były zawodnik m.in. Lecha Poznań szuka pomysłu na biznes, który zapewni mu dostatnie życie po przygodzie z futbolem. Początki Peszki w biznesie nie były jednak kolorowe, a jego duża inwestycja spaliła na panewce.
- Sławomir Peszko zainwestował w niemieckie piwo
- Piłkarz przyznaje, że biznes przyniósł mu wyłącznie straty
- Peszko stara się dywersyfikować źródła dochodu
- Sytuację finansową piłkarza dodatkowo pogorszyła pandemia koronawirusa
Sławomir Peszko wziął w programie "Duży w Maluchu". Zawodnik Wieczystej Kraków nie unikał pytań o stan swojego portfela. 35-letni piłkarz wyznał, że spróbował swoich sił w branży spożywczej. Niestety, ta przygoda nie zakończyła się po myśli gracza Wieczystej.
Sławomir Peszko stracił na własnej marce piwa
Peszko ma do dyspozycji pokaźny kapitał inwestycyjny z czasów gry w klubach Ekstraklasy i Bundesligi. Piłkarz podkreśla, że gracze obecnie wchodzący w świat futbolu mogą liczyć na jeszcze lepsze warunki niż on przed laty.
- W piłce szybko przychodzą duże pieniądze. W wieku 20 lat możesz mieć kontrakt na poziomie 40 tysięcy. Ja tak jeszcze nie miałem, urodziłem się dziesięć lat za wcześnie, ale dzisiaj tak jest - ocenił.
Zdaniem "Peszkina" warunki w polskim futbolu są dobre, ale nieporównywalne ze stawkami w najlepszych ligach świata. - W Polsce możesz sobie zarobić jako piłkarz na fajne auto i kupić fajne mieszkanie w jednym z lepszych miast i sobie żyjesz. A grając za granicą możesz faktycznie zarobić na całe swoje życie i rzeczywiście Anglia, Niemcy, Hiszpania czy Włochy teraz, to to jest ogromna przepaść. Prosty przykład. W topowym klubie z Ekstraklasy jak Lech dostawałeś 10 tysięcy za zwycięstwo. W Niemczech dostawałeś 10 tysięcy euro, ale za punkt - tłumaczy.
Gracz Wieczystej Kraków ujawnił, że przed laty stracił duże pieniądze na produkcji piwa. - Znowu ludzie powiedzą, że Peszko jest alkoholik, ale chciałem kiedyś zainwestować w piwo. Z moim byłym menedżerem wyłożyliśmy po pół miliona, na szybko. W maju kupiliśmy piwo z Niemiec, nazywało się Frankfurter, bardzo dobre. Mieliśmy sprowadzić do Polski parę tirów i sprzedać - wspomina.
Nieruchomości nie przynoszą zysku, pandemia krzyżuje plany Peszki
Piwny biznes piłkarza okazał się wielką porażką. - Przychodzi to piwo końcem maja, gdzie już jest bardzo gorąco. Patrzę na datę ważności, a tam początek września. Czyli masz dwa miesiące na sprzedanie… Nie no, bez szans. Ani piwa, ani pieniędzy - mówi.
Obecnie Peszko inwestuje w nieruchomości. Były reprezentant Polski nie jest jednak zadowolony z rozwoju biznesu. Teoretycznie pewny zysk odbiera mu bowiem pandemia koronawirusa.
- To jest wygodne. Mam siedem mieszkań w Warszawie na wynajem krótkoterminowy. One naprawdę dobrze funkcjonowały. Teraz czuję tę różnicę, gdy nie ma turystów. Muszę dopłacać do mieszkań. Mam z czego. Gdybym nie miał, to może zastanowiłbym się nad sprzedażą - tłumaczy.
Następny artykułNie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj zestadionu.pl na: Google News