Legenda o Królu Arturze, czyli jak Artur Boruc stał się jednym z najlepszych polskich bramkarzy
Król Artur. Borubar. To dwa pseudonimy Artura Boruca, które kojarzy każdy kibic piłki nożnej. Bramkarz Legii Warszawa dorobił się ich jeszcze w czasach gry w Legii i gdy Polska reprezentacja nie miała Roberta Lewandowskiego, Łukasza Piszczka, czy Grzegorza Krychowiaka. Gwiazdą kadry był wówczas Boruc, który murował bramkę na Mundialu w 2006 roku i Euro 2008. Tylko jego występami w Lidze Mistrzów w barwach Celticu Glasgow mogliśmy się zachwycać, bo żaden polski piłkarz nie miał tylu umiejętności, aby być zawodnikiem czołowej europejskiej drużyny. Jak wyglądały losy goalkeepera, którego swego czasu uważano za jednego z najlepszych w swoim fachu na świecie?
Artur Boruc swą karierę rozpoczął w wieku 9 lat, kiedy po raz pierwszy pojawił się na treningu Pogoni Siedlce, której jest wychowankiem. Na zajęcia zaprowadził go jego starszy brat, Robert. Talent młodego Artura szybko dał o sobie znać, bowiem chłopiec błysakwicznie został pierwszym bramkarzem drużyny juniorów. Już jako 16-latek, w sezonie 1995/96 zadebiutował w seniorskim zespole Pogoni, a rok później zdobył z nią wojewódzki Puchar Polski. W 1998 roku w trakcie sparingu z Legią przy Łazienkowskiej, zwrócił na siebie uwagę sztabu stołecznej drużyny. Po dobrym występie został zaproszony przez działaczy Wojskowych do uczestnictwa w obozie szkoleniowym na Sycylii, gdzie Boruc sprawdził się i podpisał kontrakt. Tak o to zaczęła się przygoda z Legią Warszawa, która już na zawsze zajęła szczególne miejsce w jego sercu.
Ulubieniec kibiców Legii. Dla nich zawsze będzie królem
Początkowo Artur Boruc był piłkarzem zespołu rezerw, gdzie na zmianę z Wojciechem Kowalewskim zajmował miejsce między słupkami. W lipcu 2000 roku udał się na wypożyczenie do II-ligowego Dolcanu Ząbki, gdzie spędził rundę jesienną. Wiosną wrócił do Legii Warszawa i rozpoczął treningi z pierwszym zespołem. Na debiut w Ekstraklasie czekał stosunkowo długo, bo udało mu się to dopiero 8 marca 2002 roku w meczu z Pogonią Szczecin, kiedy zmienił w bramce Radostina Stanewa. Jednak od tamtego momentu stał się podstawowym bramkarzem zespołu, który podbił serca kibiców. Boruc był bardzo pewnym punktem zespołu i w każdym sezonie, w którym występował. Nigdy nie miał na koncie więcej straconych bramek, niż występów. W 2004 roku udało mu się nawet strzelić jedynego gola w karierze, kiedy w meczu z Widzewem Łódź 8 czerwca skutecznie wykonał rzut karny. Tamten moment do dziś jest wspominany przez sympatyków Legii Warszawa.
Artur Boruc świetnymi występami w barwach Legii zwrócił na siebie uwagę zagranicznych klubów. Przed sezonem 2005/06 zgłosił się po niego Celtic Glasgow, który w tym samym oknie transferowym sprowadził do siebie Macieja Żurawskiego. Jednak 25-letni bramkarz do Szkocji udał się najpierw w ramach rocznego wypożyczenia. Mimo to Polak z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem The Bhoys.
W Glasgow zbudował swój pomnik. Łapał też kolegę za gardło
Wychowanek Pogoni Siedlce, tak jak w Legii, tak samo i w Celticu budził ogromną sympatię kibiców. Fani zawsze ulegali jego urokowi i uwielbiali jego trudny charakter. Celtic Park go po prostu kochało. Boruc świetnie radził sobie między słupkami i zawsze był bardzo pewnym punktem drużyny. Gdy Celtic grał derby z Rangersami, Artur lubił prowokować ich sympatyków. Nie tylko wykonywał w ich kierunku prowokujące gesty, ale raz założył koszulkę z podobizną Jana Pawła II. Co było w tym złego? A no to, że fani Celticu to w większości katolicy, a Rangersów protestanci. Zatem wizerunek polskiego papieża wywoływał u nich prawdziwą furię. Czasem też specjalnie wykonywał na ich oczach znak krzyża.
Jednak incydent z koszulką to prawdziwy pikuś. Artur w trakcie meczu eliminacji Ligi Mistrzów ze Spartakiem Moskwa dosłownie szalał na boisku. Polak był świetnie dysponowany tego dnia. W bramce był niemal nie do przejścia. W meczu wpuścił tylko jednego gola i kilkukrotnie ratował swój zespół. Jednak przede wszystkimi obronił dwa rzuty karne, co dało awans jego drużynie do fazy grupowej LM. Poza konkursem jedenastek, z tego spotkania 29 sierpnia 2008 roku w pamięci kibiców na zawsze zapisała się ta scena.
Spartak Moskwa był groźny ze stałych fragmentów gry. Lee Naylor zamiast powalczyć o to, aby rywal nie otrzymał kolejnego kornera, odprowadził wzrokiem piłkę poza linię końcową boiska, czym rozzłościł Artura Boruca. Polski bramkarz ruszył do kolegi z drużyny, po czym złapał go za gardło i groził mu palcem. Było naprawdę bardzo gorąco. Sezon 2008/09 był przedostatnim rokiem Artura w stolicy Szkocji. Później drużyna znacznie obniżyła loty, a Borucem zainteresowane były największe klubu Europy, takie jak AC Milan. Jednak jak sam przyznał kilka lat później, przez swoją krnąbrność nie udało mu się trafić do żadnego z elitarnych zespołów. Przykładowo w 2008 roku został ukarany przez władze Celticu za jazdę pod wpływem alkoholu w tracie przedsezonowego tournée w Holandii. Ostatecznie Polak i tak wylądował we Włoszech, ale nie w Milanie, tylko Fiorentinie.
Krótki włoski epizod
Artur Boruc został wykupiony przez Fiorentinę za 3,6 miliona euro. Transfer mógł nieco dziwić, bowiem spodziewano się, że polski bramkarz trafi do znacznie lepszego klubu. Dodatkowo Viola miała w składzie bardzo dobrze dysponowanego wówczas Sebastiana Freya. Początki nie należały do najłatwiejszych. Polak siedział na ławce, musiał uzbroić się w cierpliwość i czekać do października. Wówczas jego francuskiemu rywalowi o miejsce w bramce przydarzyła się kontuzja. Król Artur wskoczył do pierwszego składu i miejsca już nie oddał, na niespełna dwa lata. Po dwóch sezonach w Serie A, Boruc stwierdził, że czas na zmianę miejsca i nie skorzystał z klauzuli przedłużającej kontrakt z klubem stając się wolnym zawodnikiem.
Powrót na Wyspy i pechowy rekord Guinnessa
Artur ostatecznie powrócił na Wyspy. Tym razem przeniósł się jednak do Premier League. Boruc 22 września został bramkarzem Southampton. Tam też szybko stał się podstawowym bramkarzem zespołu. Szczególnie udany dla niego był drugi rok, kiedy w 29 meczach aż 14 razy zachowywał czyste konto i wpuścił zaledwie 29 bramek, co w angielskiej ekstraklasie należy uznać za wybitne osiągniecie. Choć we wspominanym sezonie przydarzyła mu się jedna z największych wpadek w życiu... W spotkaniu 2 listopada 2003 roku, Asmir Begovic, bramkarz Stoke wybił piłkę na tyle mocno, że ta zasiała popłoch w defensywie Świętych. Futbolówka odbiła się raz od murawy, a obrońcy nie interweniowali, bowiem liczyli, że Artur Boruc spokojnie ją złapie. Jednak Polak źle obliczył sytuację i piłka przelobowała go, po czym wpadła do bramki...
Trzeba przyznać, że sprawę Polakowi na pewno utrudnił wiatr, który w tym meczu szalał na stadionie i to może być jego jedyne usprawiedliwienie. Gol zdobyty przez Bośniaka został później wpisany do księgi rekordów Guinnessa, jako bramka zdobyta po strzale z największej odległości. Pomijając tę wpadkę, mimo świetnego sezonu w wykonaniu Boruca, Święci postanowili sprowadzić z... Celticu Glasow Frasera Fostera i dać mu bluzę z nr 1. W związku z tym Artur postanowił odejść i związał się z występującym na zapleczu Bournemouth.
Długa przygoda z Bournemouth i powrót do Legii
Jak się później okazało, Wisienki stały się klubem, w którym Artur Boruc spędził największą część kariery, pomijając czas w Legii Warszawa. Polski bramkarz w 2014 roku został napierw wypożyczony do AFC Bournemouth. W Championship wychowanek Pogoni Siedlce spisał się znakomicie. W 37 spotkaniach wpuścił 33 gole i zanotował 16 czystych kont. Wraz z nowym zespołem od razu wywalczył awans do Premier League i związał się z nim rocznym kontraktem, bowiem wygasła jego umowa z Southampton. Przez dwa sezony Boruc był podstawowym bramkarzem Wisienek. Nadal dobrze prezentował się między słupkami, ale w lipcu 2017 roku zdecydowano o sprowadzeniu do klubu... Asmira Begovicia, tego samego, który strzelił mu wspominanego wcześniej gola. Niestety od tamtego momentu Borubar stracił miejsce między słupkami. W sezonie 2017/18 ani razu nie zagrał w Premier League. Nieco lepiej było rok później, bowiem w lidze udało mu się zanotować 12 występów, kiedy Begvoic złapał kontuzję. Gdy Bośniak powrócił, Boruc potrafił z nim powalczyć o miejsce w składzie, a eksperci uważali nawet, że prezentuje się lepiej od swojego rywala. Niestety, nawet kiedy Asmir Begovic odszedł, to Arturowi nie dano już szansy. Do bramki wskoczył młody Aron Ramslade. Polak znów odnotował sezon bez choćby jednego występu w lidze. Jego klub pożegnał się z angielską ekstraklasą, a on pożegnał się z klubem... Okoliczności były nieco smutne, bowiem 40-latek nie miał okazji zobaczyć się ostatni raz z kibicami, ale zarówno fani jak i klub podziękowali mu za te wszystkie lata, mówiąc o nim jako o legendzie Bournemouth. Szerzej o tym pisaliśmy dla Was tutaj. Po odejściu internet huczał na temat powrotu Artura Boruca do Legii Warszawa. Początkowo wydawało się to niemożliwe. A jednak! Król Artur wrócił do domu i z pewnością jeszcze trochę w nim pobędzie.
Artur Boruc i reprezentacja Polski
Artur Boruc w reprezentacji Polski zadebiutował 28 kwietnia w meczu towarzyskim z Irlandią. Selekcjonerem był wówczas Paweł Janas. Boruc zmienił w drugiej połowie Jerzego Dudka i odnotował 31-minutowy występ, zachowując czyste konto. Od tamtego momentu na zmianę z Dudkiem stawał w bramce kadry, jednak kiedy goalkeeper Liverpoolu miał problemy z regularnym graniem pod koniec eliminacji, to Artur wskoczył między słupki i stał się podstawowym bramkarzem na kolejne lata. Król Artur był jedynym piłkarzem, którego można pochwalić za występ na Mundialu w Niemczech w 2006 roku. Dzięki niemu Polska nie odniosła klęski w pamiętnym meczu z gospodarzami oraz w kolejnych spotkaniach. Boruc dwoił się, i troił i tak było również w eliminacjach do Euro 2008, w których Polacy po raz pierwszy wywalczyli sobie awans na mistrzostwa Starego Kontynentu. To w trakcie tamtej impreze Lech Kaczyński pochawlił grę "Borubara" i tak Artur Boruc stał się Borubarem. Na samym turnieju ówczesny gracz Celticu znów był ostoją i uchronił kadrę przed kolejnymi wysokimi porażkami. Później zaczęły się klubowe zawirowania Boruca i problemy w kadrze.
W 2008 roku po meczu eliminacji Mistrzostw Świata z Ukrainą został zawieszony na czas nieokreślony za to, że z Dariuszem Dudką i Radosławem Majeckim pił alkohol. Zawodnik z kadrą pożegnał się na półtora roku, aż do objęcia reprezentacji przez Franciszka Smudę. Jednak Artur zdążył zagrać zaledwie 2 spotkania i znów narozrabiał. Selekcjoner wyrzucił go i Michała Żewłakowa z kadry za argonckie zachowanie wobec obsługi samolotu. Później Boruc czekał kolejne 2 lata, aż szansę dał mu Waldemar Fornalik u którego był pierwszym wyborem. Jednak odkąd przyszedł Adam Nawałka miejsce między słupkami zajmowali albo Wojciech Szczęsny albo Łukasz Fabiański. Pod wodzą Nawałki Król Artur wystąpił w sumie w 10 meczach, a z reprezentacją pożegnał się 10 listopada 2017 roku w spotkaniu towarzyskim z Urugwajem. Wiele niezapominanych momentów z jego kariery możecie obejrzeć w poniższym wideo przygotowanym przez użytkownika Dawido14x w serwisie YouTube.
Podsumowanie kariery
Teraz możemy cieszyć się grą Artura Boruca w Legii Warszawa. Bez wątpienia jego kariera była bardzo bogata, choć można było wycisnąć z niej na pewno więcej. Krnąbrny charakter z pewnością nie pomógł, ale czy przeszkodił? Może gdyby nie on, to wychowanek Pogoni Siedlce nie zwiedziłby tak znacznej części Europy i tak wielu cenionych klubów? Mimo to Królowi Arturowi nigdy nie zostaną zapominane Mundial 2006 czy Euro 2008 oraz jego występy w Celticu czy na poziomie Premier League.
Liczby Artura Boruca:
Reprezentacja Polski
65 spotkań, 63 wpuszczone bramki i 24 czyste konta, podstawowy bramkarza na Mundialu 2006 oraz Euro 2008. Uczestnik Euro 2016.
Kariera klubowa
- Pogoń Siedlce 1996-1999
- Legia Warszawa 1999-2005
- 2000 (jesień) – wypożyczenie do Dolcanu Ząbki
- 2005-2010 Celtic Glasgow
- 2010-2012 – Fiorentina
- 2012-2014- Southampton
- 2014-2020- Bournemouth
- 2020 – Legia Warszawa
- 156 spotkań, 126 wpuszczonych bramek oraz 66 czystych kont na poziomie Premiership w barwach Celticu
- 128 spotkań, 186 wpuszczonych bramek oraz 39 czystych kont na poziomie Premier League w barwach Southampton i Bournemouth
- 70 spotkań, 55 wpuszczonych bramek oraz 30 czystych kont na poziomie Ekstraklasy w barwach Legii Warszawa
- 62 spotkania, 70 wpuszczonych bramek oraz 23 czystych kont na poziomie Seria A w barwach Fiorentiny
- 37 spotkań, 33 wpuszczone bramki oraz 16 czystych kont na poziomie Champinship w barwach Bournemouth
Trofea
Legia Warszawa
Mistrzostwo Polski: 2001/2002
Puchar Ligi Polskiej: 2001/2002
Celtic FC
Mistrzostwo Szkocji: 2005/2006, 2006/2007, 2007/2008
Puchar Szkocji: 2006/2007
Puchar Ligi Szkockiej: 2005/2006, 2008/2009
Bournemouth
Mistrzostwo Championship: 2014/2015