Noriaki Kasai kończy karierę? Japończyk ujawnia swoją decyzję
Noriaki Kasai na światowych skoczniach pojawia się już od ponad trzech dekad. Forma japońskiego weterana w ostatnich miesiącach znacznie jednak spadła, a postawa skoczka wywołała debatę na temat jego sportowej przyszłości. Kasai postanowił uciąć spekulacje.
Noriaki Kasai pierwsze punkty Pucharu Świata zdobył w 1989 roku. Trzy lata później sięgnął po mistrzostwo świata w lotach narciarskich. Przez 30 lat regularnie utrzymywał się w szerokiej czołówce skoczków narciarskich. Ten sezon w wykonaniu Japończyka nie należy jednak do najbardziej udanych. Kasai stracił miejsce w reprezentacji Japonii i dotychczas nie zdobył pucharowych punktów. 47-letni skoczek w rozmowie z "Super Expressem" ujawnił decyzję na temat swojej przyszłości.
Noriaki Kasai nie składa broni
Za dwa lata w Pekinie (4-20 lutego) odbędą się zimowe igrzyska olimpijskie. Kasai ma zamiar w nich wystartować! - Wiem, że nie będzie to łatwe, ale robię wszystko, by móc wziąć w nich udział. Marzy mi się zdobycie drużynowego złota z moim ukochanym uczniem Ryoyu Kobayashim - mówi Japończyk.
Co ciekawe, Kasai nie zamierza zrezygnować z występów po chińskiej olimpiadzie, a jego plany sportowe sięgają znacznie dalej. - Moim obecnym celem jest kontynuowanie kariery do pięćdziesiątego roku życia. Poza tym Sapporo, w którym mieszkam, stara się o przyznanie organizacji igrzysk w 2030 roku, więc bardzo chciałbym być aktywny do tego czasu. Jednak będę miał wtedy 57 lat... - przyznaje.
Tajemnica sukcesu wetereana skoków narciarskich
Japoński weteran twierdzi, że kluczem do utrzymania formy przez ponad 30 lat były intensywne i systematyczne treningi, które rozpoczął już za młodu. - W dzieciństwie byłem wątły, dlatego ojciec kazał mi codziennie biegać. Myślę, że to właśnie regularny, ciężki trening za młodu dał w końcu takie efekty - wyjaśnia.
W rozmowie z "Super Expressem" Kasai wspomniał również o legendarnym konkursie olimpijskim na dużej skoczni w Soczi, gdzie o 1,3 pkt. przegrał z Kamilem Stochem. - Przyznam, że wówczas mój żal był silniejszy niż radość z pierwszego w życiu indywidualnego medalu olimpijskiego. Teraz tamta sytuacja stanowi dla mnie motywację do kontynuowania kariery - mówi.
Następny artykułNie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj zestadionu.pl na: Google News