Adam Małysz o dyskwalifikacji Andrzeja Stękały: "Andrzej tego nie dopilnował"
Adam Małysz wypowiedział się na temat dyskwalifikacji Andrzeja Stękały. Jego skok z pierwszej serii został anulowany, a samego zawodnika wykluczono z niedzielnych zawodów z powodu zbyt długich nart. Nasz mistrz podkreślił, że to skoczek odpowiada za takie wpadki i w tym przypadku było nie inaczej. - To indywidualna sprawa każdego skoczka, każdy sam musi tego pilnować – powiedział Orzeł z Wisły.
- Andrzej Stękała został zdyskwalifikowany w trakcie niedzielnego konkursu w Zakopanem
- Podczas kontroli okazało się, że nasz zawodnik miał zbyt długie narty
- Adam Małysz skomentował całą sytuację
Andrzej Stękała po wspaniałej sobocie, kiedy udało mu się zając 2. miejsce w konkursie i po raz pierwszy stanąć na podium zawodów Pucharu Świata, w niedzielę przeżył prawdziwy dramat, jakim była dyskwalifikacja. Okazało się, że nasz skoczek miał zbyt długie narty. Jak to możliwe?
Otóż zawodnicy mają dobierane narty na podstawie BMI, które powinno wynosić 21. Oznacza to, że długość desek jest wyznaczana w stosunku do wagi danego zawodnika. Im zawodnik lżejszy tym ma krótsze, im cięższy, tym dłuższe. Podczas kontroli wyszło, że Stękale zabrakło prawie kilograma, co skomentował m.in. Adam Małysz.
Adam Małysz wskazał, kto jest winny sytuacji
Orzeł z Wisły wyjaśnił, jak wygląda sprawa pilnowania wagi u skoczków narciarskich. Po prostu każdy z zawodników musi sam o ten aspekt zadbać.
- To indywidualna sprawa każdego skoczka, każdy sam musi tego pilnować. Myślę, że Andrzej jednak tego nie dopilnował. Trener zawsze powtarza, że pół kilo to minimum zapasu, jaki trzeba mieć. A najlepiej mieć kilogram, wtedy jesteś bezpieczny – powiedział w rozmowie ze sport.pl Adam Małysz.
Nasz mistrz podkreślił, że to była nietypowa sytuacja, ponieważ podczas ważenia rano wszystko było w porządku. Ponadto dyrektor PZN-u ds. skoków i kombinacji norweskiej dodał, że Andrzej Stękała zjadł obfite śniadanie oraz obiad i nie przypuszczał, że może dojść do takiej sytuacji. Nasz mistrz usprawiedliwił jednak skoczka z Zakopanego, bowiem nie tylko Andrzej, ale każdy skoczek balansuje na granicy wagi.
Andrzej Stękała: starałem się
Nasz jedyny zawodnik, który w miniony weekend stanął na podium, przyznał, że próbował kontrolować sytuację i przewidywał, iż z jego wagą może być coś nie tak.
- Starałem się dopić trochę wody, bo spodziewałem się, że może mi nieco braknąć, ale nie aż tyle – tłumaczył Andrzej Stękała w rozmowie z TVP Sport.
Jednak zakopiańczykowi trudno było uwierzyć, że tak mało wniósł na wagę. Jak dodał, tego dnia wybrał swój tradycyjny jadłospis i trudno mu było zrozumieć, jak mogło zabraknąć mu aż prawie kilograma.
Dla zwykłego człowieka takie wahania wagi są czymś normalnym, jednak w skokach narciarskich wygląda to zupełnie inaczej. Kilka gramów, może zniweczyć całą ciężką pracę. Oby podobnych błędów naszym skoczkom udało się już uniknąć przynajmniej do końca tego sezonu.
Źródła: sport.pl, TVP Sport
Artykuły polecane przez redakcję ZeStadionu:
- FIS odwołuje turniej Raw Air. Fatalne wiadomości dla polskich skoczków
- Jasurbek Yaxshiboyev zostanie piłkarzem Legii Warszawa?
- Arkadiusz Milik odejdzie z Marsylii już latem?