Ogromny pech norweskiego skoczka. Został wczoraj zdyskwalifikowany
Marius Lindvik miał ogromnego pecha w obu konkursach w Klingenthal. Norweski skoczek zarówno w sobotę, jak i w niedzielę zakończył starty w niemieckiej skoczni na pierwszej serii. W niedzielę był blisko awansu do serii finałowej, ale został zdyskwalifikowany. Norweg miał ogromnego pecha.
- Marius Lindvik nie może zaliczyć występów w Klingenthal do udanych
- Norweg w obu konkursach zakończył start na pierwszej serii
- W niedzielę 22-letni skoczek został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy strój
- Ogromny pech norweskiego skoczka przed kontrolą sprzętu
Marius Lindvik w ostatnich tygodniach jest cieniem samego siebie. Jeszcze niedawno 22-latek porafił wskoczyć na podium Pucharu Świata, ale konkursy w Klingenthal w jego wykonaniu były tragiczne.
Norweski skoczek w sensacyjnie w sobotę nie awansował do drugiej serii i miał okazję do poprawy już w niedzielę. Mimo bardzo sprzyjających warunków Lindvik skoczył 130,5 metra, co dało mu 29. miejsce po pierwszej serii.
Marius Lindvik miał ogromnego pecha w niedzielnym konkursie
Skoczek nie miał okazji do oddania drugiego skoku w niedzielnym konkursie. 22-latek został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon. Dziennikarze Eurosportu wyjawili, że Lindvik przed kontrolą sprzętu miał wielkiego pecha.
Skoczkowie mają bardzo restrykcyjne regulacje dotyczące kombinezonów i przed kontrolą muszą się pilnować, żeby go za bardzo nie rozciągnąć. Lindvik w momencie, kiedy szedł na zbadanie sprzętu, miał się potknąć i przewrócić o kable, przez co jego kombinezon się rozciągnął i nie zmieścił się w dopuszczalnych ramach.
Mimo słabszych skoków w niemieckim Klingenthal Lindvik utrzymał miejsce w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Norweg po 19 konkursach ma na koncie 482 punkty i zajmuje 9. miejsce.
Młody Norweg swoją pozycję w Pucharze Świata zawdzięcza fenomenalnemu początkowi roku. 22-latek zajął drugie miejsce podczas konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen, a do tego był w czołówce zawodów w Titisee-Neustadt i wygrał konkurs w Zakopanem.
Norweski skoczek został zdyskwalifikowany za nieprawidłowy kombinezon
Słabsza postawa Lindvika może martwić trenera Alexandra Stöckla. 23 lutego w Oberstdorfie rozpoczną się mistrzostwa świata. Lindvik w dobrej formie byłby pewnym punktem reprezentacji w konkursie drużynowym. Norwegowie będą chcieli ponownie zdobyć medal, po tym, jak dwa lata temu w Seefeld nie zdobyli ani jednego krążka.
Murowanym kandydatem do medalu na niemieckiej skoczni jest rodak Lindvika Halvor Egner Granerud. 24-letni skoczek w niedzielę wygrał swój czwarty z rzędu i dziesiąty w sezonie konkurs Pucharu Świata.
Norweg jest zdecydowanym liderem Pucharu Świata i pewnie zmierza po swoją pierwszą w karierze Kryształową Kulę. Granerud ma na koncie 1406 punktów i 429 "oczek" przewagi nad goniącym go Markusem Eisenbichlerem. Trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej jest Kamil Stoch.
Lindvik okazję do poprawy będzie miał już w przyszłym tygodniu. Skoczkowie po raz drugi w tym sezonie będą rywalizowali na Wielkiej Krokwi, na której czuł się bardzo dobrze w połowie stycznia. Zakopane przejęło organizację konkursu po tym, jak chińskie Zhangjiakou zrezygnowało ze względu na pandemię koronawirusa.
Artykuły polecane przez redakcję ZeStadionu:
- Piotr Żyła traci swoją przewagę, Johansson o krok
- Porażający upadek podczas konkursu skoków w Hinzenbach
- Mecz Ligi Mistrzów przeniesiony do innego kraju